czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 12

            − Justin po prostu ja tak nie mogę. Pamiętaj, że ja uradziłam się w innej epoce i żyję trochę innymi regułami, dlatego proszę nie nalegaj w tym temacie, co działo się w salonie. – Powiedziała przez płacz moje księżniczka.
            A więc to o to jej chodziło. Przecież mogła mi od razu powiedzieć, że nie jest na to gotowa. Otarłem kciukiem jej łzy i ucałowałem w czubek głowy.
            − Kochanie rozumiem, że nie jesteś jeszcze gotowa, dlatego będę grzecznie czekał tak długo, jak będzie to konieczne. – Powiedziałem czule.
            Moja księżniczka zaczęła przecząco kręcić głową. Czyżbym nadal czegoś nie rozumiał?
            Emi uśmiechnęła się do mnie i wtuliła się w moje ciało. To było coś niezwykłego, bo po kilku latach bycia aniołem znów mogłem czuć dotyk drugiej osoby, a nie tylko jej uczucia. Odkąd byłem upadłym aniołem wszystko było znów takie, jak powinno.
            − Justin zrozum. Wątpię, żeby między nami kiedykolwiek do czegoś doszło. Spójrz na to z mojej strony. Urodziłam się pięćset lat temu i wtedy światem panowały reguły. Wtedy mogłam się zbliżyć do chłopaka tylko i wyłącznie po ślubie. A wiem, że teraz ślubu już na pewno nie wezmę, bo od pięciuset lat jest to niemożliwe. – Powiedziała zapłakana Emi.
            Przytuliłem dziewczynę mocniej do siebie i zacząłem gładzić nią po plecach. Po chwili lekko odsunąłem się od niej i spojrzałem w jej piękne zapłakane oczy.
            − Kotku wiem, że żyjesz innymi regułami, ale mała chyba najwyższy czas i pora, żeby zacząć się przystosowywać do innego życia. Uwierz sam kiedyś marzyłem o ślubie i dzieciach, ale odkąd jestem aniołem wiem, że jest to niemożliwe. Ale wiem jedno. Dopóki Ty będziesz ze mną wiem, że mam wszystko, czego potrzebuję do szczęścia. Więc kotku, mimo że nie możemy wziąć ślubu chciałbym żyć z Tobą tak, jakbyśmy ten ślub mieli. – Powiedziałem proszącym tonem.
            − Zgoda postaram się. – Powiedziała z uśmiechem moja ukochana, po czym mocno wtuliła się we mnie.
            Zgarnąłem jej włosy z oczu i musnąłem lekko jej słodkie usta.
            − Kocham Cię. – Wyszeptałem jej do ucha, na co Emilia zaśmiała się cicho.
            − Justin zobacz jak łatwo można przejść od nienawiści do miłości. – Powiedziała pogodnie moja księżniczka.
            Zaśmiałem się, bo Emi miała rację. Jednego dnia jej nienawidziłem za to, że była taka surowa a drugiego kochałem nią za wszystko.
            − Księżniczko, gdybyś nie była taką zdzirą na początku to już dawno bym się w Tobie zakochał. – Odparłem z uśmiechem, na co moja księżniczka zaczęła się śmiać.
            − Gdybyś się tak na początku nie buntował to bym nie musiała być zdzirą, choć twojemu kuzynowi i Federico nic nie pomoże, żebym dla nich była miła. – Powiedziała z uśmiechem moja księżniczka.

Kilka dni później

~ Emilia ~

            Może i Justin ma rację powinnam zacząć przystosowywać się do życia w dwudziestym pierwszym wieku a nie szesnastym..
            Dziś z Justinem wyjeżdżamy na wakacje. Nadal mój ukochany nie chciał mi zdradzić, dokąd mnie zabiera.
            Nawet nie mogłam się zbliżyć do niego, gdy mnie pakował. Nie chciał mi zdradzić choćby najmniejszej informacji na temat naszego wyjazdu.
            Gdy ruszyliśmy na lotnisko zastaliśmy tam byłą dziewczynę mojego ukochanego. Była ona w szoku, że widzi mnie przytuloną do Justina. W końcu na początku powiedziałam jej, że jestem tylko przyjaciółką Biebera.
            Od razu do jej umysłu wpuściłam wizję taką, aby zapomniała, że nas widziała. Justin spojrzał na mnie zdezorientowany. W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego i przeszliśmy z daleka od Seleny Gomez.
            Gdy byliśmy na tyle daleko od jego byłej, mój ukochany mocno mnie przytulił i uśmiechnął się słodko w moją stronę.
            − Kochanie, co to było? – Spytał muskając mój policzek.
            Zaśmiałam się cicho i usiadłam na ławce.
            − Oj Bieber nie wiesz o mnie jeszcze wielu rzeczy. Mam pełno darów, bo przez długi czas byłam serafinem, a my mamy więcej mocy niż zwykły anioł. Gdy zostałam upadłym aniołem wszystkie moje moce pozostały a do tego dostałam nowe moce. Dlatego nie bez powodu rządzę światem upadłych aniołów. Powiedziałam wtulając się w ciało mojego chłopaka.
            − Samoloty lecące na Hawaje oraz do Rio startują za półgodziny. Pasażerowie proszeni są na pokłady samolotów. – Powiedział ktoś przez megafon.
            Oczy Justina się rozświetliły i pociągnął mnie za rękę, abym poszła za nim. Wsiedliśmy do jednego z samolotów a mój ukochany od razu objął mnie czule ramieniem.
            − Powiesz mi w końcu, dokąd lecimy? – Spytałam z nadzieją w głosie.
            Justin uśmiechnął się do mnie i delikatnie musnął moje usta. Wtedy obok nas przeszła Selena, której wcześniej nie wyczułam, a najwidoczniej leciała w to samo miejsce, co my z Justinem.
            − Justin, co to ma znaczyć? Przecież byliśmy razem szczęśliwi? – Powiedziała wściekła dziewczyna.
            − Po pierwsze nie będziesz się do niego odnosiła w ten sposób. Po drugie nic o nim nie wiesz. – Powiedziałam wtulając się w ciało Jusa.
            − Selena sorry, że tak wyszło, ale z Em mam więcej wspólnego niż z Tobą. Wiem, że przy niej mogę być sobą nikogo nie udając. – Powiedział mój chłopak.
            − Zemszczę się. Zobaczycie. Oboje mnie popamiętacie. – Powiedziała wściekła Gomez i odeszła od nas.
            Przytuliłam się mocniej do Justina i musnęłam jego słodkie malinowe wargi, po czym usiadłam mu na kolanach i oparłam swoją głowę o jego ramię.
            − Kocham Cię. – Wyszeptał Justin do mojego ucha.
            Uśmiechnęłam się do niego i oparłam swoje czoło o jego czoło.
            − Ja Ciebie też kocham. – Po chwili od niego się odsunęłam i spojrzałam na niego z tajemniczym wyrazem twarzy.
            Justin się przestraszył i w jednej chwili trochę przygasł. Zrobił się smutny a jego oczy już tak cudownie nie błyszczały.
            − Justin myślałam dużo na temat naszej ostatniej rozmowy na temat moich przyzwyczajeń. – Powiedziałam uciekając od niego wzrokiem.
            Wtedy mój ukochany ujął mnie pod brodę i skierował moją głowę tak, abym spojrzała mu w oczy.
            − I co wymyśliłaś? – Spytał z nadzieją w głosie.
            Westchnęłam wdychając głośno powietrze w płuca, po czym spojrzałam na swojego chłopaka z uśmiechem.
            − Sądzę, że masz rację. Powinnam zmienić swoje przyzwyczajenia i mam nadzieję, że z Twoją pomocą mi się to uda. – Powiedziałam z uśmiechem.
            Justin uśmiechnął się do mnie i namiętnie wpił się w moje usta, na co ja mocno objęłam go w karku.
            Gdy przestaliśmy się całować spojrzałam przez okno. Pod nami było widać hawajskie wyspy. Wtedy już się domyśliłam, dokąd mój ukochany mnie zabrał na wakacje.
            Po wylądowaniu od razu skierowaliśmy się do naszego hotelu.
Po przeczytaniu skomentuj

Co Selena zrobi, aby zemścić się na Justinie?
Co Justin zrobi, aby Emilii pomóc przystosować się do nowej rzeczywistości?
Czy na tych magicznych wakacjach dojdzie do czegoś więcej między Jusem a Em?


Życzę miłego czytania :)

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 11

            Po moim dziwnym ataku Justin usiadł obok mnie i objął mnie opiekuńczo ramieniem. Byłam mu wdzięczna, że jest teraz przy mnie.
            − Kochanie nie martw się wszystko będzie dobrze. – Powiedział mój chłopak.
            − Justin nie rozumiesz, że tak się dzieje tylko wtedy, gdy jestem już naprawdę mocno wściekła i już nie umiem poradzić sobie z emocjami. A Federico naprawdę mocno mnie wytrącił z równowagi. – Powiedziałam wtulając się w ciało Jusa.
            Mój chłopak tajemniczo się uśmiechnął i przyciągnął mnie bliżej siebie, po czym lekko pocałował mnie w czubek głowy.
            Niedługo później wstałam z kanapy i poszłam na dół, gdzie miałam swoją własną siłownie fitness. Zaczęłam od rozgrzewki w postaci zumby i później przeszłam do ćwiczeń na bieżni.
            Wtedy zauważyłam, że ktoś schodzi do mnie. Kilka sekund później ujrzałam Justina i szeroko uśmiechnęłam się na jego widok.
            Chłopak odwzajemnił uśmiech i podszedł do mnie, po czym lekko musnął moje usta w słodkim i delikatnym pocałunku.
            − Długo jeszcze będziesz ćwiczyć, bo chciałem Cię zabrać w pewne miejsce? – Powiedział ze słodkim uśmiechem mój ukochany.
            − Właśnie miałam kończyć. – Odparłam z uśmiechem, po czym zeszłam z bieżni i podeszłam do swojego chłopaka łapiąc go przy tym za rękę.
            Poszliśmy najpierw do mnie do pokoju, abym mogła się przebrać. Ubrałam krótką sięgającą połowy uda białą sukienkę bez ramiączek z różowym tiulem na prawym boku, który tworzył lekki rękaw. Sukienka miała biały pasek z różowymi cekinami pod piersiami. Do tego założyłam różowe buty na wysokiej szpilce z odkrytymi palcami w białe kwiaty. Ubrałam złoty łańcuszek z serem oraz bransoletkę z tym samym motywem, a włosy zostawiłam rozpuszczone.
            Gdy wyszłam z łazienki mój chłopak stał w moim pokoju i szeroko uśmiechnął się na mój widok.
            Justin wyciągnął ręce w moim kierunku, na co od razu wtuliłam się w jego ciało. Mój chłopak zaproponował spacer po mieście, więc od razu się zgodziłam. Złapałam jego dłoń i wyszliśmy z domu.
            Długo chodziliśmy ulicami Atlanty trzymając się za ręce. W pewnym momencie Justin wszedł do biura podróży, a mi kazał poczekać na zewnątrz.
            Niedługo później wyszedł z uśmiechem na twarzy i przyciągnął mnie do siebie muskając lekko moje usta.
            − Za trzy dni jedziemy na wakacje. – Odparł tajemniczym tonem z uśmiechem na twarzy.
            Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Mój chłopak czytał mi w myślach. Naprawdę potrzebowałam odpoczynku od tego zgiełku uciążliwej pracy władczyni upadłych aniołów. Justin miał rację potrzebowałam odpoczynku.
            Wróciliśmy do domu, ale Justin ani słowem nie powiedział nic na temat naszego wyjazdu. Robił z tego tajemnicę. Nawet nie wiedziałam, jakie ubrania mam spakować na wyjazd.
            Ryan i Chaz opuścili mój dom zaraz po Federico, bo kazałam im wracać do Jareda. Wiedziałam, że teraz sama poradzę sobie z Bieberem.
            Byliśmy sami, więc mój chłopak postanowił wykorzystać okazję. Włączyliśmy film na DVD, a ja poszłam zrobić popcorn.
            My, jako anioły nie potrzebowaliśmy ludzkiego pożywienia, ale po prostu w niektórych sytuacjach było to nam potrzebne. Tak jak na przykład nie potrafiłam wyobrazić sobie oglądania filmu bez popcornu bądź topienia smutków, czy rannej porcji gorącej czekolady z dużą ilością bitej śmietany.
            Po chwili wróciłam do salonu z miską pełną popcornu i usiadłam obok Justina. Przez chwilę oglądaliśmy film w spokoju jedząc prażoną kukurydzę, ale po chwili zaczęliśmy popcornowi wojnę. Popcorn latał po całym salonie, a my mieliśmy go pełno pod ubraniem.
            Towarzyszyło nam wiele śmiechu. Chwilę później przytuliłam się do swojego chłopaka i musnęłam lekko jego wargi, na co Jus wpił się w moje usta z namiętnym pocałunkiem.
            Bieber położył mnie przez długość kanapy nie przestając mnie ani na chwilę całować.
            Wiedziałam, co mu chodzi po głowie, więc odsunęłam go lekko od siebie i spojrzałam z powagą w jego piękne oczy.
            − Justin nie. – Powiedziałam poważnym tonem i w tej samej chwili zniknęłam z salonu.
            Poleciałam do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Usiadłam na parapecie swojego okna i zaczęłam płakać. Po chwili ktoś wszedł do mojego pokoju.

~ Justin ~

            Cóż tego się nie spodziewałem. Emilia była wspaniałą dziewczyną i naprawdę nią kochałem.
            Oglądaliśmy właśnie film, a chwilę później leżeliśmy już na kanapie i namiętnie się całowaliśmy. W pewnym momencie upadła anielica odepchnęła mnie od siebie i zniknęła.
            Wiedziałem, że może być tylko w dwóch miejscach. Postanowiłem się najpierw udać do jej pokoju.
            Miałem rację Em siedziała na parapecie i płakała. Chwila, co? Ona płakała!? Ale dlaczego? Czy to przeze mnie? Podszedłem do dziewczyny i objąłem nią czule ramieniem pozwalając w ten sposób dziewczynie płakać w swoją koszulkę, na co ona od razu wtuliła się w moje ciało.
            − Kochanie powiesz mi, co się stało? Co zrobiłem nie tak? – Spytałem łagodnym tonem, gdy czułem, że Emi się uspokaja.
            Dziewczyna odsunęła się lekko ode mnie ocierając oczy od płaczu, po czym wciągnęła głośno powietrze w płuca i powoli je wypuściła.
            − Justin po prostu ja tak nie mogę. Pamiętaj, że ja uradziłam się w innej epoce i żyję trochę innymi regułami, dlatego proszę nie nalegaj w tym temacie, co działo się w salonie. – Powiedziała przez płacz moje księżniczka.
            A więc to o to jej chodziło. Przecież mogła mi od razu powiedzieć, że nie jest na to gotowa. Otarłem kciukiem jej łzy i ucałowałem w czubek głowy.
            − Kochanie rozumiem, że nie jesteś jeszcze gotowa, dlatego będę grzecznie czekał tak długo, jak będzie to konieczne. – Powiedziałem czule.
            Moja księżniczka zaczęła przecząco kręcić głową. Czyżbym nadal czegoś nie rozumiał?
Po przeczytaniu skomentuj

Co Emi powie jeszcze Justinowi?
Jaki jest jeszcze powód tego, że Emilia nie chce się zbliżyć do Justina?
Czy aby na pewno to tylko chodzi o inną epokę?
Gdzie Justin zabierze swoją dziewczynę na wakacje?
Co stanie się na tych wakacjach?


Życzę miłego czytania :)

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 10


~ Justin ~

            Gdy usłyszałem słowa Federico, że chce, żeby moja dziewczyna do niego wróciła coś się we mnie zagotowało. Myślałem, że chyba roztrzaskam go o ścianę. Na szczęście moja upadła anielica siedziała na moich kolanach i mnie przytulała. Chwilę później mocą własnego umysłu wypchnęła go z pokoju.
            Znów zostaliśmy sami i Emilia wróciła do tego, co tak bezczelnie nam przerwano, czyli do naszych pocałunków. Przeniosłem nią na łóżko, gdzie oboje się położyliśmy. Przytuliłem mocno do siebie dziewczynę. Emi oparła swoją głowę o moją klatkę piersiową i rysowała na niej dłonią różne wzory.
            Nagle podniosła się na łokciach i szeroko uśmiechnęła się do mnie. Boże, jak mogłem być taki głupi i nienawidzić tej słodkiej dziewczyny. Przecież każdy ma czasem gorszy dzień i nie ma, co się dziwić, że mojej ukochanej przydarza się to często skoro jest jedyną dziewczyną w naszym świcie a do tego musi wszystkiego pilnować.
            − Justin koniec tego dobrego leżenia w łóżku. Muszę iść na dół pogadać z chłopakami a później idę ćwiczyć. – Powiedziała z uśmiechem Emilia.
            − Mogę z Tobą? – Spytałem z uśmiechem.
            Moja dziewczyna skinęła głową i lekko musnęła moje usta, po czym zniknęła za wielkimi czarnymi drzwiami. Chwilę później wróciła w czarnych krótkich spodenkach, które niewiele zasłaniały oraz czerwonej obcisłej bokserce. Chwyciła moją dłoń i uśmiechnęła się lekko do mnie. Pomogła mi wstać z łóżka i skierowaliśmy się na dół.
            Wszyscy spojrzeli na nas zaskoczeni, lecz my się tym nie przejęliśmy. Emi przytuliła się do mojego boku, a ja objąłem nią czule ramieniem i pocałowałem w czółko.
            − Widzę, że już się pogodziliście. – Zaśmiał się Chaz.
            Emilia spiorunowała go wzrokiem, na co ten od razu się uspokoił. Usiedliśmy na kanapie, jednak w tym samym momencie do salonu wszedł Federico.
            Kurwa, co ten kretyn tutaj jeszcze robi? Myślałem, że Emi dała mu jasno do zrozumienia, że ma sobie stąd pójść. Nagle uświadomiłem sobie, że Emi ciągle czyta mnie za rękę.
            − Justin siedź spokojnie. – Powiedziała moja ukochana mocniej ściskając moją dłoń.
            Wiedziałem, że widziała przyszłość, a ja miałem wielką ochotę z inaczej porozmawiać.
            − A Ty Federico wynoś się z mojego domu. Zrozum my już nigdy nie będziemy razem. – Wykrzyczała w jego stronę.
            Twarz mojej dziewczyny stężała. Jej dłonie się zacisnęły, przez co zaczęła mi wbijać paznokcie w rękę. Nagle na swoich plecach poczułem otwierające się skrzydła mojej dziewczyny, po czym Emilia zaczęła unosić się w powietrze puszczając moją dłoń. Oczy Em zrobiły się czarne i całkowicie zamglone.
            Boże pierwszy raz widziałem nią w takim stanie. Chaz i Ryan byli spięci i odciągnęli mnie od dziewczyny. Byłem przerażony tym, co działo się z moją dziewczyną. Jednak bardziej przestraszyłem się później. Z jej ust wydobył się przerażający zachrypnięty głos na pewno, który z całą pewnością nie należał do mojej Emilii.
            − Wynoś się stąd. Nie pokazuj mi się więcej na oczy, bo inaczej będę twoim największym zmartwieniem przez resztę wieczności. – Wysyczała moja ukochana tym przerażającym głosem.
            Zaraz po tej wypowiedzi opadła nieprzytomna na kanapę. Federico uciekł w popłochu a ja podbiegłem do swojej dziewczyny i delikatnie odgarniałem jej włosy z twarzy.
            Emilia zaczęła odzyskiwać przytomność. Kilkakrotnie zamrugała oczami, po czym skrzywiła się i zaczęła kaszleć.

~ Emilia ~

            Obudziłam się w salonie nie do końca pamiętając, co się właściwie stało. Zamrugałam kilka krotnie powiekami, po czym się skrzywiłam i zaczęłam kaszleć. Kurwa znów ten posmak wanilii w ustach. Przez sto pięćdziesiąt lat bycia upadłym aniołem tylko trzy razy to przeżyłam.
            − Chłopaki tylko nie mówcie, że znów to zrobiłam. Drugi raz w ciągu piętnastu lat. To za dużo. Wcześniej zdarzyło mi się to tylko dwa razy, a odkąd przeprowadziłam się do Atlanty to zdarza mi się dużo częściej. – Powiedziałam załamana.
            Justin usiadł obok mnie i objął mnie opiekuńczo ramieniem.
Po przeczytaniu skomentuj

Co powoduje takie dziwne stany Emilii?
Co Justin i Emilia zrobią, aby zapobiec jej dziwnym napadom?
Czy Federico po tym, co zobaczył wróci do domu Emilii?

Życzę miłego czytania :)

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 9

            Wszystko byłoby pięknie, gdyby Federico nie przeszkodził mi i Justinowi w tak słodkiej chwili.
            Upadły Anioł powiedział, że ma do mnie ważną sprawę. Mój nowy chłopak chciał wstać i wyjść z mojego pokoju, jednak ja nadal siedziałam na jego kolanach, Położyłam dłonie na torsie Biebera i uśmiechnęłam się do niego.
            − Nigdzie nie idziesz. Zostajesz tu ze mną. – Wyszeptałam mu do ucha.
            Chłopak skinął lekko głową i musnął wargami mój policzek, po czym mocno objął mnie w pasie.
            − Federico mów szybko to, co masz do powiedzenia i znikaj mi z oczu. – Powiedziałam surowym głosem.
            Usiadłam bokiem na Justina kolanach, aby móc spojrzeć na Federico. Był to wysoki chłopak o blond włosach i niebieskich oczach. Miał dobrze zarysowaną muskulaturę. Federico był przystojny, ale mi miłość do niego minęła z dniem mojej śmierci.
            − Emilia ja nadal Cię kocham. Proszę Cię nie przekreślaj Nas. Daj nam jeszcze jedną szansę. – Powiedział delikatnym tonem.
            Poczułam, jak wszystkie mięśnie Justina się naprężają. Wtuliłam się mocniej w Jusa, bo wiedziałam, że za chwilę może podejść do Federico i zaczną się bić, a tego nie tolerowałam w swoim domu. Zaczęłam śmiać się z wypowiedzi Federico. Czy on naprawdę myślał, że po tym wszystkim ja z nim jeszcze będę?
            − Zapomnij o tym Federico. Pięćset żyłam bez Ciebie i było mi z tym dobrze. Nie zamierzam do Ciebie wracać, bo nasz związek to Ty przekreśliłeś w dniu mojej śmierci. Myślisz, że nie wiem, że jeszcze tego samego dnia przespałeś się z Olivią? Teraz daj mi spokój i wynoś się z mojego domu, bo w końcu jestem szczęśliwa BEZ CIEBIE. – Wykrzyczałam wściekła w jego stronę.
            Justin zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi, abym się trochę uspokoiła. Muszę przyznać, że jego pomysł zadziałał. Gdy widziałam, że Federico nie zamierza opuścić mojego pokoju wypchnęłam go z pokoju siłą woli zatrzaskując za nim drzwi. Justin spojrzał na mnie zdziwiony a ja uśmiechnęłam się tylko do niego i wróciłam do całowania się ze swoim nowym chłopakiem. Biebs przyciągnął mnie mocniej do siebie, a jego pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne.
            W pewnej chwili mój upadły anioł odsunął się lekko ode mnie i odgarnął kosmyk moich włosów z twarzy.
            − Emi powiesz mi, jak to zrobiłaś, że on opuścił twój pokój? – Spytał zaciekawiony.
            Uśmiechnęłam się łagodnie do swojego chłopaka i musnęłam lekko jego policzek.
            − Pamiętasz noc, w którą zabrałam Cię z twojego domu? Pamiętasz nagle ten silny wiatr na dworze, trzaskanie okien, przeciąg w twoim pokoju, latającą kołdrę w twoim pokoju, brak światła, latają szklankę lub jak Selena nagle straciła głos? – Spytałam z uśmiechem, na co chłopak skinął głową. – No właśnie chodzi o to, że każdy anioł ma dar kontrolowania przedmiotów za pomocą umysłu, jednak ja swoją moc rozwinęłam przez te pięćset lat tak bardzo, że mogę kontrolować wszystko: pogodę, żywioły, przedmioty, ludzi i innych aniołów. – Powiedziałam z uśmiechem, po czym przeczesałam dłonią jego idealnie postawione na żelu włosy. – Mogę kontrolować wszystko poza emocjami. Tego nieudało mi się jeszcze opanować. – Dodałam pogodnie.
            Justin wziął mnie na ręce i podszedł do mojego łóżka, gdzie mnie położył, a sam położył się obok mnie i mocno mnie przytuli. Oparłam swoją głowę na jego klatce piersiowej.
Po przeczytaniu skomentuj

Czy związek Emilii i Justina może się dobrze skończyć?
Czy Em dobrze postąpiła rezygnując z uczuć do Federico?
Co zrobiłby Justin, gdyby Emi nie siedziała wtedy na jego kolanach, gdy usłyszał wypowiedź Federico?

Życzę miłego czytania :)

niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 8


~ Emilia ~

            Rano wstałem uśmiechnięta. Weszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Owinięta w ręcznik wróciłam do swojego pokoju. Tam założyłam czarną bieliznę, dopasowaną miniówkę w panterkę, obcisłą bluzkę bez ramiączek oraz szpilki w panterkę.
            Włosy spięłam w luźnego koka i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Nie mogłam przestać myśleć o wczorajszym wieczorze.
            W jednej chwili Justin zawładnął wszystkimi moimi myślami. Jeszcze nigdy nikomu nie powiedziałam tyle o sobie, ile Bieber dowiedział się w ciągu jednego wieczoru.
            Wyszłam ze swojego pokoju i skierowałam się do kuchni. Przechodząc przez salon napotkałam tam Chaza, Ryana i Justina siedzących przed telewizorem.
            − Chaz, Jared opuścił już Atlantę? – Spytałam poważnym tonem.
            − Tak, ale mam złą wiadomość. – Powiedział spuszczając wzrok w dół.
            − Somers gadaj, co się stało. – Powiedziałam wściekłym tonem.
            Nie lubiłam, gdy moi podopieczni zachowywali się w ten sposób. Od razu podnosili mi ciśnienie.
            − Federico będzie za dwie godziny, bo ma do Ciebie sprawę. – Powiedział ze skruchą w głosie.
            Kurwa, czego ten palant może chcieć. Weszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie gorącą czekoladę.
            Nagle poczułam obecność Justina w pomieszczeniu, na co szeroko się uśmiechnęłam.
            − Wiedziałam, że tu przyjdziesz. – Powiedziałam z uśmiechem, po czym podałam mu drugi kubek z gorącą czekoladą i bitą śmietaną.
            − Skąd o tym wiedziałaś? – Spytał zdziwiony.
            Zaśmiałam się cicho i podeszłam bliżej upadłego anioła przejeżdżając dłonią po jego ramieniu.
            − Kotku ja widzę przyszłość. – Wyszeptałam mu do ucha i pobiegłam do swojego pokoju.
            Lubiłam mu w ten sposób uciekać i zostawiać go samego z myślami. Zabrałam wcześniej swoją gorącą czekoladę i usiadłam na parapecie w oknie swojego pokoju.
            Kilka minut później usłyszałam pukanie do drzwi. Nie musiałam wstawać i otwierać drzwi, aby wiedzieć, kto przyszedł.
            − Wejdź Justin. – Powiedziałam pogodnie.
            Upadły anioł wszedł do mojego pokoju z kubkiem swojej gorącej czekolady i stanął tuż przy mnie.
            − Emilia powiedz mi do cholery, czemu ciągle uciekasz, gdy zaczynamy się do siebie zbliżać? Zrozum zaczynam wariować z twojego powodu. Jesteś wyjątkową anielicą, ale nie rozumiem, czemu zamykasz się w szklanym kloszu i nie pozwalasz nikomu się do siebie zbliżyć. – Powiedział Justin z miną nie do odgadnięcia.
            Odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam przez okno na swój ogród i poczułam, jak łzy zbierają się w moich oczach.
            − Powiem Ci później, ale najpierw mi powiedz, jak Ci czekolada smakuje? – Powiedziałam starając się przybrać, jak najbardziej pogodny ton głosu.
            − Jest wspaniała tak, jak Ty. – Powiedział zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
            Zaśmiałam się cicho i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, po czym pociągnęłam go za rękę, aby również usiadł na parapecie.
            − Miałam sto pięćdziesiąt lat, aby dopracować ten przepis. A jeśli chodzi o twoje pytanie to po prostu boję się do kogoś zbliżyć po tym, co zrobili Federico i Jared. – Powiedziałam znów uciekając przed nim wzrokiem.
            − Czy ten Federico, co się dziś ma tutaj zjawić to ten sam, o którym mi opowiadałaś? – Spytał delikatnym tonem, który pierwszy raz słyszałam w jego głosie.
            Skinęłam lekko głową i rozpłakałam się na dobre. Chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie i objął mnie opiekuńczo ramieniem.
            − Em przepraszam. Wiem, że od początku zachowywałem się, jak ostatni dupek, ale z każdą chwilą, gdy zaczynam Cię bardziej poznawać zakochuję się w Tobie. Emilia nie mam pojęcia, co ze mną zrobiłaś, ale naprawdę zależy mi na Tobie. – Powiedział Justin czule patrząc w moje oczy.
            W tej chwili jego piękne oczy koloru mlecznej czekolady zaczęły słodko błyszczeć. Nie spodziewałam się po nim takiego wyznania.
            W ostatnim czasie miałam duże wrażenie, że ten chłopak mnie nienawidzi, a ten w tym czasie mówi, że mnie kocha.
            Chwilę później poczułam jego słodkie pulchne malinowe usta na swoich. Jego pocałunki były takie słodkie i delikatne. Od razu zaczęłam odwzajemniać jego słodkie pocałunki.
            Justin przyciągnął mnie mocniej do siebie, a ja usiadłam na jego kolanach.
            − Też chyba zakochałam się w Tobie. – Wyszeptałam mu do ucha między pocałunkami.
            − Emi zgodzisz się zostać moją dziewczyną? – Spytał łagodnie.
            W odpowiedzi mocniej przytuliłam się do niego i lekko musnęłam jego usta.
            Niestety tą wspaniałą chwilę przerwał nieproszony gość w moim pokoju, którym był Federico.
            − Kurwa nie słyszałeś, że się puka? – Wysyczałam w jego stronę siedząc tyłem do niego.
            − Widzę, że już znalazłaś pocieszenie w ramionach innego. – Usłyszałam szyderczy głęboki zachrypnięty męski głos, który kilkaset lat temu powodował u mnie ciarki.
            Dziś ten głos wywoływał u mnie odruch wymiotny. Nie mogłam na niego patrzeć. Gdy był w pobliżu robiło mi się niedobrze.
            − Jeśli myślisz, że po tym wszystkim do Ciebie wrócę to jesteś w wielkim błędzie. Pięćset lat żyłam bez Ciebie i było mi z tym dobrze. Lepiej mów szybko, jaką masz do mnie sprawę i zejdź mi z oczu. – Powiedziałam nadal siedząc do niego tyłem.
Po przeczytaniu skomentuj

Jaką Federico ma sprawę do Emilii?
Jak Justin zachowa się, gdy usłyszy to, co Federico powie Emilii?
Emilia dobrze zrobiła zbliżając się do swojego podopiecznego?

Życzę miłego czytania :)

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 7


~  Emilia  ~

            Wiedziałam, że Justin denerwuje się, gdy czule mówię do niego, jednak musiałam go jakoś sprowokować, aby jego moc w końcu się ujawniła.
            Gdy mój plan zadziałał i niebo przecięła błyskawica, która wystrzeliła z jego dłoni nie potrafiłam opanować swoich emocji.
            Podeszłam do Biebera musnęłam lekko jego dolną wargę, po czym od razu zniknęłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i szczelnie okna, po czym usiadłam na parapecie i spoglądałam na swój piękny ogród.
            Nie mogłam przestać myśleć o pocałunku z Bieberem. Wiedziałam, że chłopak mnie nienawidzi, bo wyciągnęłam go z jego dotychczasowego życia, ale jak każdy inny upadły anioł musi poznać pewne zasady panujące w naszym świecie.
            Po długich rozmyślaniach wstałam w parapetu i poszłam do kuchni. Tam zrobiłam sobie gorącej czekolady i wróciłam do swojego pokoju, niestety na mojej drodze stanął Bieber.
            Jego wyraz twarzy był nie do zidentyfikowania. Nie miałam pojęcia, czy zrobi mi awanturę o ten pocałunek, czy czego mam się po nim spodziewać.
            − Chyba musimy porozmawiać. – Powiedział niepewnym tonem.
            Uśmiechnęłam się do niego łagodnie i wyciągnęłam rękę w jego stronę. Chłopak niepewnie ujął moją dłoń i weszliśmy do mojego pokoju. Oparłam się o parapet i wskazałam Biebsowi, aby usiadł na łóżku. Upadły anioł niepewnie usiadł na moim wielkim małżeńskim łóżku z pościelą w panterkę.
            Mój pokój miał wiele akcentów zwierzęcych. Ściany były pomalowane w zebrę, na podłodze leżał puszysty dywanik w kocie łatki, a żyrandol i szafa były również w panterę.
            Nic na to nie poradzę, że lubię takie dodatki. Chłopak spoglądał na to wszystko wyraźnie zaskoczony.
            − Justin wiem, że może nie raz zachowywałam się w stosunku do Ciebie, jak zdzira, ale uwierz sto pięćdziesiąt lat z niezdyscyplinowanymi upadłymi aniołami potrafi wiele zdziałać. Za to, co stało się na dachu przepraszam. A ściągnęłam Cię tutaj po to, żebyś poznał kilka naszych reguł. – Powiedziałam patrząc chłopakowi w oczy.
            − O jakie reguły chodzi? Chłopcy nic mi nie mówili na ten temat. – Powiedział zdziwiony Bieber.
            Zaśmiałam się cicho i rzuciłam się na swoje łóżko lądując tuż przy Justinie. Położyłam się na łóżku i wsparłam się na łokciach, aby móc spojrzeć aniołowi w oczy.
            − Po pierwsze nie możesz się spotykać z żywymi dziewczynami, a tym bardziej z nimi sypiać. Po drugie ludzie nie mogą się dowiedzieć o istnieniu naszego świata. Po trzecie aniołowie nie mogą dowiedzieć się, że odrastają nam skrzydła i dostajemy nowe moce. – Powiedziałam poważnym tonem. – To są tylko niektóre z naszych reguł, a resztę będziesz poznawał w trakcie. – Odparłam z uśmiechem.
            Justin długo milczał i myślał nad czymś intensywnie. Nie chciałam na razie wnikać w to, o czym myśli.
            − Co łączy Ciebie z Jaredem, bądź Was łączyło? – Spytał nieśmiało.
            Na wspomnienie imienia Mariona coś się we mnie zagotowało. Przeszłość znów dała o sobie znać, a z moich oczy zaczęły płynąć łzy.
            Nie chciałam, aby Jus mnie widział w takim stanie, więc ukryłam twarz w swoich dłoniach, jednak on mnie powstrzymał.
            − Emilia powiesz, co się dzieje między Wami? Nie możesz wiecznie tego ukrywać. Widzę, że to Cię przerasta. – Powiedział pewnym tonem.
            Miał rację potrzebowałam się przed kimś wygadać na temat swojej własnej przeszłości.
            − Było to dwudziestego czerwca 1514 roku. Miałam wtedy osiemnaście lat i niebawem miałam wyjść za mąż za pewnego Włocha o imieniu Federico. Mieszkaliśmy w Rzymie, wybraliśmy się na wycieczkę do Wenecji. Tam Federico zaproponował przejażdżkę gondolą po kanale. Niestety to była największa porażka mojego życia. Jared był osobą, która prowadziła łódkę, niestety łódka się przewróciła. Chłopcy dopłynęli do brzegu, lecz o mnie obaj zapomnieli. Niestety ja nie potrafiłam pływać i się utopiłam. Do dziś nie umiem tego wybaczyć żadnemu z nich, choć obaj są dzisiaj upadłymi aniołami i moimi podopiecznymi, jednak wysyłam ich, jak najdalej od miejsca, w którym jestem, bo nie mam zamiaru się z nimi widywać. – Powiedziałam przez łzy.

~ Justin ~

            Do tej pory miałem Emilię za zdzirę, lecz po tym pocałunku zdałem sobie sprawę, że ona musi pilnować całego naszego świata i wiecznie żyje pod presją.
            Znów zacząłem o niej myśleć tak, jak w dniu, gdy spotkałem nią pierwszy raz. Jednak Emi od razu po pocałunku zniknęła.
            Spotkałem nią dopiero wieczorem, gdy wracała do swojego pokoju. Postanowiłem wykorzystać moment i z nią porozmawiać.
            Gdy zobaczyłem jej pokój byłem bardzo zdziwiony. Wszędzie panowały zwierzęce motywy. Nie pasował mi ten styl do tej dziewczyny, którą widziałem jeszcze kilka godzin wcześniej, która była złośliwa w stosunku do mnie.
            Dziewczyna opowiedziała mi o najważniejszych regułach w moim nowym świecie. Później zadałem jej ważne pytanie dotyczące mojego kuzyna, bo odkąd Emilia zobaczyła go w swoim domu była bardziej zdenerwowana, niż w moim domu.
            Gdy mi opowiedziała historię ostatnich lat swojego ziemskiego byłem pod wrażeniem.
            Zacząłem rozumieć jej podejście do mojego kuzyna a zarazem do wszystkich upadłych aniołów na tym świecie.
            Gdybym był na jej miejscu pewnie też bym się tak zachowywał. Było mi szkoda tej dziewczyny. Wiele przeżyła, ale nie mam pomysłu, jak mogę jej poprawić humor. Niepewnie objąłem nią ramieniem, a upadła anielica wtuliła się we mnie i schowała swoją twarz w mój tors.
            W tej chwili była naprawdę urocza i taka bezbronna. Nie miałem zamiaru jej teraz zostawić. Przytuliłem nią mocniej do siebie i muszę przyznać bardzo mi się to podobało. Nagle dziewczyna odsunęła się ode mnie i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
            − Justin idź spać do pokoju. Jest już późno, a ja bym chciała zostać sama. – Powiedziała przez łzy.
            − Nie chcę zostawiać Cię samej w takim stanie. – Odparłem.
            − Justin muszę zostać teraz sama. Zobaczymy się rano na śniadaniu. – Odparła władczym tonem.
            Wiedziałem, że nie ma sensu się z nią kłócić. Nie chciałem widzieć jej znów zdenerwowanej.
            Pożegnałem się z nią i poszedłem do swojego pokoju. Tam długo leżałem w łóżku i myślałem o Emilii. Ona jest naprawdę świetną dziewczyną i chyba na początku źle nią oceniłem. Chyba powinienem bardziej postarać się nią zrozumieć, lecz muszę coś zrobić, aby ta dziewczyna bardziej otworzyła się przede mną.
­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­Po przeczytaniu skomentuj

Czy Emilia i Justin w końcu się pogodzą?
A może coś zacznie iskrzyć między Justinem i Emi?
Czy Bieber i Emilia zbliżą się do siebie i zmienią do siebie nastawienie?

Życzę miłego czytania :)