Wszystko byłoby pięknie,
gdyby Federico nie przeszkodził mi i Justinowi w tak słodkiej chwili.
Upadły Anioł powiedział,
że ma do mnie ważną sprawę. Mój nowy chłopak chciał wstać i wyjść z mojego
pokoju, jednak ja nadal siedziałam na jego kolanach, Położyłam dłonie na torsie
Biebera i uśmiechnęłam się do niego.
− Nigdzie nie idziesz.
Zostajesz tu ze mną. – Wyszeptałam mu do ucha.
Chłopak skinął lekko
głową i musnął wargami mój policzek, po czym mocno objął mnie w pasie.
− Federico mów szybko
to, co masz do powiedzenia i znikaj mi z oczu. – Powiedziałam surowym głosem.
Usiadłam bokiem na
Justina kolanach, aby móc spojrzeć na Federico. Był to wysoki chłopak o blond
włosach i niebieskich oczach. Miał dobrze zarysowaną muskulaturę. Federico był
przystojny, ale mi miłość do niego minęła z dniem mojej śmierci.
− Emilia ja nadal Cię
kocham. Proszę Cię nie przekreślaj Nas. Daj nam jeszcze jedną szansę. –
Powiedział delikatnym tonem.
Poczułam, jak wszystkie
mięśnie Justina się naprężają. Wtuliłam się mocniej w Jusa, bo wiedziałam, że
za chwilę może podejść do Federico i zaczną się bić, a tego nie tolerowałam w
swoim domu. Zaczęłam śmiać się z wypowiedzi Federico. Czy on naprawdę myślał,
że po tym wszystkim ja z nim jeszcze będę?
− Zapomnij o tym
Federico. Pięćset żyłam bez Ciebie i było mi z tym dobrze. Nie zamierzam do
Ciebie wracać, bo nasz związek to Ty przekreśliłeś w dniu mojej śmierci.
Myślisz, że nie wiem, że jeszcze tego samego dnia przespałeś się z Olivią?
Teraz daj mi spokój i wynoś się z mojego domu, bo w końcu jestem szczęśliwa BEZ
CIEBIE. – Wykrzyczałam wściekła w jego stronę.
Justin zaczął składać
delikatne pocałunki na mojej szyi, abym się trochę uspokoiła. Muszę przyznać,
że jego pomysł zadziałał. Gdy widziałam, że Federico nie zamierza opuścić
mojego pokoju wypchnęłam go z pokoju siłą woli zatrzaskując za nim drzwi.
Justin spojrzał na mnie zdziwiony a ja uśmiechnęłam się tylko do niego i
wróciłam do całowania się ze swoim nowym chłopakiem. Biebs przyciągnął mnie
mocniej do siebie, a jego pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne.
W pewnej chwili mój
upadły anioł odsunął się lekko ode mnie i odgarnął kosmyk moich włosów z
twarzy.
− Emi powiesz mi, jak to
zrobiłaś, że on opuścił twój pokój? – Spytał zaciekawiony.
Uśmiechnęłam się
łagodnie do swojego chłopaka i musnęłam lekko jego policzek.
− Pamiętasz noc, w którą zabrałam Cię z twojego
domu? Pamiętasz nagle ten silny wiatr na dworze, trzaskanie okien, przeciąg w
twoim pokoju, latającą kołdrę w twoim pokoju, brak światła, latają szklankę lub
jak Selena nagle straciła głos? – Spytałam z uśmiechem, na co chłopak skinął
głową. – No właśnie chodzi o to, że każdy anioł ma dar kontrolowania
przedmiotów za pomocą umysłu, jednak ja swoją moc rozwinęłam przez te pięćset
lat tak bardzo, że mogę kontrolować wszystko: pogodę, żywioły, przedmioty,
ludzi i innych aniołów. – Powiedziałam z uśmiechem, po czym przeczesałam dłonią
jego idealnie postawione na żelu włosy. – Mogę kontrolować wszystko poza
emocjami. Tego nieudało mi się jeszcze opanować. – Dodałam pogodnie.
Justin wziął mnie na
ręce i podszedł do mojego łóżka, gdzie mnie położył, a sam położył się obok
mnie i mocno mnie przytuli. Oparłam swoją głowę na jego klatce piersiowej.
Po przeczytaniu skomentuj
Czy związek Emilii i Justina może się dobrze
skończyć?
Czy Em dobrze postąpiła rezygnując z uczuć do
Federico?
Co zrobiłby Justin, gdyby Emi nie siedziała wtedy na
jego kolanach, gdy usłyszał wypowiedź Federico?
boooski rozdział :) Jus pewnie by zaczął Federico napier**lać :) czekam na nn
OdpowiedzUsuń