niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 8


~ Emilia ~

            Rano wstałem uśmiechnięta. Weszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Owinięta w ręcznik wróciłam do swojego pokoju. Tam założyłam czarną bieliznę, dopasowaną miniówkę w panterkę, obcisłą bluzkę bez ramiączek oraz szpilki w panterkę.
            Włosy spięłam w luźnego koka i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Nie mogłam przestać myśleć o wczorajszym wieczorze.
            W jednej chwili Justin zawładnął wszystkimi moimi myślami. Jeszcze nigdy nikomu nie powiedziałam tyle o sobie, ile Bieber dowiedział się w ciągu jednego wieczoru.
            Wyszłam ze swojego pokoju i skierowałam się do kuchni. Przechodząc przez salon napotkałam tam Chaza, Ryana i Justina siedzących przed telewizorem.
            − Chaz, Jared opuścił już Atlantę? – Spytałam poważnym tonem.
            − Tak, ale mam złą wiadomość. – Powiedział spuszczając wzrok w dół.
            − Somers gadaj, co się stało. – Powiedziałam wściekłym tonem.
            Nie lubiłam, gdy moi podopieczni zachowywali się w ten sposób. Od razu podnosili mi ciśnienie.
            − Federico będzie za dwie godziny, bo ma do Ciebie sprawę. – Powiedział ze skruchą w głosie.
            Kurwa, czego ten palant może chcieć. Weszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie gorącą czekoladę.
            Nagle poczułam obecność Justina w pomieszczeniu, na co szeroko się uśmiechnęłam.
            − Wiedziałam, że tu przyjdziesz. – Powiedziałam z uśmiechem, po czym podałam mu drugi kubek z gorącą czekoladą i bitą śmietaną.
            − Skąd o tym wiedziałaś? – Spytał zdziwiony.
            Zaśmiałam się cicho i podeszłam bliżej upadłego anioła przejeżdżając dłonią po jego ramieniu.
            − Kotku ja widzę przyszłość. – Wyszeptałam mu do ucha i pobiegłam do swojego pokoju.
            Lubiłam mu w ten sposób uciekać i zostawiać go samego z myślami. Zabrałam wcześniej swoją gorącą czekoladę i usiadłam na parapecie w oknie swojego pokoju.
            Kilka minut później usłyszałam pukanie do drzwi. Nie musiałam wstawać i otwierać drzwi, aby wiedzieć, kto przyszedł.
            − Wejdź Justin. – Powiedziałam pogodnie.
            Upadły anioł wszedł do mojego pokoju z kubkiem swojej gorącej czekolady i stanął tuż przy mnie.
            − Emilia powiedz mi do cholery, czemu ciągle uciekasz, gdy zaczynamy się do siebie zbliżać? Zrozum zaczynam wariować z twojego powodu. Jesteś wyjątkową anielicą, ale nie rozumiem, czemu zamykasz się w szklanym kloszu i nie pozwalasz nikomu się do siebie zbliżyć. – Powiedział Justin z miną nie do odgadnięcia.
            Odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam przez okno na swój ogród i poczułam, jak łzy zbierają się w moich oczach.
            − Powiem Ci później, ale najpierw mi powiedz, jak Ci czekolada smakuje? – Powiedziałam starając się przybrać, jak najbardziej pogodny ton głosu.
            − Jest wspaniała tak, jak Ty. – Powiedział zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
            Zaśmiałam się cicho i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, po czym pociągnęłam go za rękę, aby również usiadł na parapecie.
            − Miałam sto pięćdziesiąt lat, aby dopracować ten przepis. A jeśli chodzi o twoje pytanie to po prostu boję się do kogoś zbliżyć po tym, co zrobili Federico i Jared. – Powiedziałam znów uciekając przed nim wzrokiem.
            − Czy ten Federico, co się dziś ma tutaj zjawić to ten sam, o którym mi opowiadałaś? – Spytał delikatnym tonem, który pierwszy raz słyszałam w jego głosie.
            Skinęłam lekko głową i rozpłakałam się na dobre. Chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie i objął mnie opiekuńczo ramieniem.
            − Em przepraszam. Wiem, że od początku zachowywałem się, jak ostatni dupek, ale z każdą chwilą, gdy zaczynam Cię bardziej poznawać zakochuję się w Tobie. Emilia nie mam pojęcia, co ze mną zrobiłaś, ale naprawdę zależy mi na Tobie. – Powiedział Justin czule patrząc w moje oczy.
            W tej chwili jego piękne oczy koloru mlecznej czekolady zaczęły słodko błyszczeć. Nie spodziewałam się po nim takiego wyznania.
            W ostatnim czasie miałam duże wrażenie, że ten chłopak mnie nienawidzi, a ten w tym czasie mówi, że mnie kocha.
            Chwilę później poczułam jego słodkie pulchne malinowe usta na swoich. Jego pocałunki były takie słodkie i delikatne. Od razu zaczęłam odwzajemniać jego słodkie pocałunki.
            Justin przyciągnął mnie mocniej do siebie, a ja usiadłam na jego kolanach.
            − Też chyba zakochałam się w Tobie. – Wyszeptałam mu do ucha między pocałunkami.
            − Emi zgodzisz się zostać moją dziewczyną? – Spytał łagodnie.
            W odpowiedzi mocniej przytuliłam się do niego i lekko musnęłam jego usta.
            Niestety tą wspaniałą chwilę przerwał nieproszony gość w moim pokoju, którym był Federico.
            − Kurwa nie słyszałeś, że się puka? – Wysyczałam w jego stronę siedząc tyłem do niego.
            − Widzę, że już znalazłaś pocieszenie w ramionach innego. – Usłyszałam szyderczy głęboki zachrypnięty męski głos, który kilkaset lat temu powodował u mnie ciarki.
            Dziś ten głos wywoływał u mnie odruch wymiotny. Nie mogłam na niego patrzeć. Gdy był w pobliżu robiło mi się niedobrze.
            − Jeśli myślisz, że po tym wszystkim do Ciebie wrócę to jesteś w wielkim błędzie. Pięćset lat żyłam bez Ciebie i było mi z tym dobrze. Lepiej mów szybko, jaką masz do mnie sprawę i zejdź mi z oczu. – Powiedziałam nadal siedząc do niego tyłem.
Po przeczytaniu skomentuj

Jaką Federico ma sprawę do Emilii?
Jak Justin zachowa się, gdy usłyszy to, co Federico powie Emilii?
Emilia dobrze zrobiła zbliżając się do swojego podopiecznego?

Życzę miłego czytania :)

1 komentarz:

  1. Ja na miejscu Emilii podeszła bym do Federico i wypchała go z pokoju i wróciła do całowania z Justinem :D Super rozdział :) czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń