~ Emilia ~
Włosy spięłam w luźnego
koka i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Nie mogłam przestać myśleć o
wczorajszym wieczorze.
W jednej chwili Justin
zawładnął wszystkimi moimi myślami. Jeszcze nigdy nikomu nie powiedziałam tyle
o sobie, ile Bieber dowiedział się w ciągu jednego wieczoru.
Wyszłam ze swojego
pokoju i skierowałam się do kuchni. Przechodząc przez salon napotkałam tam
Chaza, Ryana i Justina siedzących przed telewizorem.
− Chaz, Jared opuścił
już Atlantę? – Spytałam poważnym tonem.
− Tak, ale mam złą
wiadomość. – Powiedział spuszczając wzrok w dół.
− Somers gadaj, co się
stało. – Powiedziałam wściekłym tonem.
Nie lubiłam, gdy moi
podopieczni zachowywali się w ten sposób. Od razu podnosili mi ciśnienie.
− Federico będzie za
dwie godziny, bo ma do Ciebie sprawę. – Powiedział ze skruchą w głosie.
Kurwa, czego ten palant
może chcieć. Weszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie gorącą czekoladę.
Nagle poczułam obecność
Justina w pomieszczeniu, na co szeroko się uśmiechnęłam.
− Wiedziałam, że tu
przyjdziesz. – Powiedziałam z uśmiechem, po czym podałam mu drugi kubek z
gorącą czekoladą i bitą śmietaną.
− Skąd o tym wiedziałaś?
– Spytał zdziwiony.
Zaśmiałam się cicho i
podeszłam bliżej upadłego anioła przejeżdżając dłonią po jego ramieniu.
− Kotku ja widzę
przyszłość. – Wyszeptałam mu do ucha i pobiegłam do swojego pokoju.
Lubiłam mu w ten sposób
uciekać i zostawiać go samego z myślami. Zabrałam wcześniej swoją gorącą
czekoladę i usiadłam na parapecie w oknie swojego pokoju.
Kilka minut później
usłyszałam pukanie do drzwi. Nie musiałam wstawać i otwierać drzwi, aby
wiedzieć, kto przyszedł.
− Wejdź Justin. –
Powiedziałam pogodnie.
Upadły anioł wszedł do
mojego pokoju z kubkiem swojej gorącej czekolady i stanął tuż przy mnie.
− Emilia powiedz mi do
cholery, czemu ciągle uciekasz, gdy zaczynamy się do siebie zbliżać? Zrozum
zaczynam wariować z twojego powodu. Jesteś wyjątkową anielicą, ale nie
rozumiem, czemu zamykasz się w szklanym kloszu i nie pozwalasz nikomu się do
siebie zbliżyć. – Powiedział Justin z miną nie do odgadnięcia.
Odwróciłam od niego
wzrok i spojrzałam przez okno na swój ogród i poczułam, jak łzy zbierają się w
moich oczach.
− Powiem Ci później, ale
najpierw mi powiedz, jak Ci czekolada smakuje? – Powiedziałam starając się
przybrać, jak najbardziej pogodny ton głosu.
− Jest wspaniała tak,
jak Ty. – Powiedział zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
Zaśmiałam się cicho i
spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, po czym pociągnęłam go za rękę, aby
również usiadł na parapecie.
− Miałam sto
pięćdziesiąt lat, aby dopracować ten przepis. A jeśli chodzi o twoje pytanie to
po prostu boję się do kogoś zbliżyć po tym, co zrobili Federico i Jared. –
Powiedziałam znów uciekając przed nim wzrokiem.
− Czy ten Federico, co się
dziś ma tutaj zjawić to ten sam, o którym mi opowiadałaś? – Spytał delikatnym
tonem, który pierwszy raz słyszałam w jego głosie.
Skinęłam lekko głową i
rozpłakałam się na dobre. Chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie i objął mnie
opiekuńczo ramieniem.
− Em przepraszam. Wiem,
że od początku zachowywałem się, jak ostatni dupek, ale z każdą chwilą, gdy
zaczynam Cię bardziej poznawać zakochuję się w Tobie. Emilia nie mam pojęcia,
co ze mną zrobiłaś, ale naprawdę zależy mi na Tobie. – Powiedział Justin czule
patrząc w moje oczy.
W tej chwili jego piękne
oczy koloru mlecznej czekolady zaczęły słodko błyszczeć. Nie spodziewałam się
po nim takiego wyznania.
W ostatnim czasie miałam
duże wrażenie, że ten chłopak mnie nienawidzi, a ten w tym czasie mówi, że mnie
kocha.
Chwilę później poczułam
jego słodkie pulchne malinowe usta na swoich. Jego pocałunki były takie słodkie
i delikatne. Od razu zaczęłam odwzajemniać jego słodkie pocałunki.
Justin przyciągnął mnie
mocniej do siebie, a ja usiadłam na jego kolanach.
− Też chyba zakochałam
się w Tobie. – Wyszeptałam mu do ucha między pocałunkami.
− Emi zgodzisz się
zostać moją dziewczyną? – Spytał łagodnie.
W odpowiedzi mocniej
przytuliłam się do niego i lekko musnęłam jego usta.
Niestety tą wspaniałą
chwilę przerwał nieproszony gość w moim pokoju, którym był Federico.
− Kurwa nie słyszałeś,
że się puka? – Wysyczałam w jego stronę siedząc tyłem do niego.
− Widzę, że już
znalazłaś pocieszenie w ramionach innego. – Usłyszałam szyderczy głęboki
zachrypnięty męski głos, który kilkaset lat temu powodował u mnie ciarki.
Dziś ten głos wywoływał
u mnie odruch wymiotny. Nie mogłam na niego patrzeć. Gdy był w pobliżu robiło
mi się niedobrze.
− Jeśli myślisz, że po
tym wszystkim do Ciebie wrócę to jesteś w wielkim błędzie. Pięćset lat żyłam
bez Ciebie i było mi z tym dobrze. Lepiej mów szybko, jaką masz do mnie sprawę
i zejdź mi z oczu. – Powiedziałam nadal siedząc do niego tyłem.
Po przeczytaniu skomentuj
Jaką Federico ma sprawę do Emilii?
Jak Justin zachowa się, gdy usłyszy to, co Federico
powie Emilii?
Emilia dobrze zrobiła zbliżając się do swojego
podopiecznego?
Życzę miłego czytania :)
Ja na miejscu Emilii podeszła bym do Federico i wypchała go z pokoju i wróciła do całowania z Justinem :D Super rozdział :) czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń