~ Justin ~
Boże, ale ta Emilia jest
wkurwiająca. Ona myśli, że jest panią tego świata? Dobra może na początku mi
zaimponowała, bo nie ukrywajmy dzięki niej w końcu moje rany przestały boleć i
wyrosły mi już nowe skrzydła, lecz teraz zaczynam jej nienawidzić.
Ale kurwa ja się pytam,
kto dał jej prawa do decydowania o moim życiu? Jak ona mogła tak po prostu
wejść do mojego domu i wygonić z niego moją dziewczynę?
Kurwa, co ona sobie
myśli? I jeszcze ta akcja z moim menago. Od kiedy on jest aniołem i dlaczego
robi wszystko, co ta zdzira Emilia powie?
I o co jej chodziło z
tym, że kilku mi bliskich ludzi pracuje dla niej. Kurwa, kto jeszcze z mojego
otoczenia okaże się aniołem?
Mało tego teraz jeszcze każe mi opuścić mój
dom i lecieć gdzieś z nią. Skończyłem się pakować, a upadła anielica przyszła
do mojego pokoju. Choć muszę przyznać w tej długiej obcisłej sukience wygląda
całkiem seksownie. Jednak to nie daje jej prawa nazywać mnie swoim skarbem, czy
kochaniem.
~ Emilia ~
Weszłam do pokoju
Justina. Chłopak ma szczęście, że jest już spakowany. Podeszłam do niego i jednym
ruchem ręki przesłałam cały jego bagaż do swojego domu w Atlancie.
− A teraz skarbie lecisz
ze mną. – Powiedziałam patrząc złowrogo w jego czekoladowe oczy.
Chłopak bez gadania, ale
z wielkim ociąganiem się ruszył za mną do Atlanty. Po niedługim czasie byliśmy
na miejscu. W domu czekali już na mnie przyjaciele Justina, którzy pracowali
dla mnie, a mianowicie Ryan Butler i Chaz Somers, którzy byli upadłymi aniołami
od piętnastu lat. Razem z nimi zjawił się upadły anioł, który przez ostatnie
lata robił za kuzyna Justina, mianowicie Jared Marion. Mimo że od kilkudziesięciu
lat pracował dla mnie to nadal go nie lubiłam i miałam do niego wielki żal.
− Witaj piękna. –
Powiedział Jared z uśmiechem przychodząc do mnie i mnie przytulając.
− Jared spadaj, jak
najdalej ode mnie, jeśli nie chcesz znów przeżyć swojej śmierci. Poza tym
lepiej mi powiedz, jak się moi chłopcy zachowywali w Kanadzie. A Ty Ryan z
Chazem zaprowadźcie Biebera do jego nowego pokoju i oprowadźcie go po domu. –
Powiedziałam poważnym tonem.
Gdy Jared zastanawiał się
nad odpowiedzią zwróciłam się do Christiana, który stał na baczność przy
drzwiach do ogrodu i spoglądał na zewnątrz.
− Beadles dobrze się
spisałeś podczas zadania w LA, dlatego dostajesz wolne na dwa tygodnie i możesz
odwiedzić rodzinę. Tylko pamiętaj o zasadach i o tym, że w razie potrzeby
jesteś pod telefonem cały czas. – Powiedziałam.
Nie myślcie sobie, że
jestem aż taka zła. Po prostu chłopcy muszą wiedzieć, że nie wolno ze mną
zadzierać, ale potrafię też być wyrozumiała i dobroduszna, a każde ich dobrze
wykonane zadanie nagradzam.
− Dziękuję. – Powiedział
Chris kłaniając się przede mną i po chwili chłopak ulotnił się z mojego domu.
A ja wróciłam do rozmowy
z Jadrem. W każdym miejscu na ziemi miałam kogoś, kto będzie pilnował reszty
upadłych aniołów. W Stratford był to akurat Jared.
− Chłopcy są bardzo
grzeczni. Po twojej ostatniej interwencji, jak ich tutaj ściągnęłaś
przestrzegają wszystkich zasad. – Powiedział Jader, a później na mnie spojrzał
smutnym wzrokiem. – Amelia powiesz mi, dlaczego mnie tak traktujesz odkąd
stałaś upadłą anielicą? – Spytał zrezygnowany.
− Niech pomyślę.
Dwudziesty czwarty czerwca 1514 rok, pamiętasz? Wenecja moja romantyczna
wyprawa z Federico po kanale na gondoli, którą Ty przez swoja nieuwagę
zatopiłeś, a ja przez Ciebie wtedy zakończyłam swoje życie. Miałam poślubić
Federico i mieliśmy żyć szczęśliwie, ale ni Ty musiałeś się zagapić. –
Wykrzyczałam mu w twarz.
− Po pierwsze piękna to
było pięćset lat temu. Po drugie ja już dawno za to wszystko odpokutowałem, ale
Ty ciągle jesteś do mnie wrogo nastawiona. – Powiedział Jared.
Nie miałam ochoty z nim
dłużej rozmawiać. Postanowiłam pójść do swojego pokoju. Przebrałam się w czarne
krótkie spodenki z różową gwiazdą na prawej nogawce w środku pomalowaną w
panterkę. Do tego założyłam białą bokserkę i zeszłam na dół do swojej siłowni fitness,
gdzie zaczęłam ćwiczyć swoje ulubione układy taneczne z zumby, które sama stworzyłam.
~ Justin ~
Przed chwilą dotarłem do
domu Emilii. Ku swojemu zaskoczeniu zastałem tam wszystkich swoich przyjaciół i
mojego kuzyna. Kurwa nie mówcie mi tylko, że oni wszyscy pracują dla tej zdziry
i też są upadłymi aniołami.
Tylko ludzie ja się pytam
skąd ona ma taką władzę w tym świecie? Przecież to jest no możliwe. Ona
podpisała pakt z diabłem, czy co?
Ryan i Chaz zaprowadzili
mnie do mojego nowego pokoju, gdzie pomogli mi się rozpakować. Gdy wszystko
miałem już wypakowane rzuciłem się na łóżko, a moi przyjaciele usiedli obok
mnie.
− Jak długo pracujecie
dla tej zdziry? – Spytałem bez żadnych zbędnych wstępów.
− Cóż z jakieś
piętnaście lat już będzie. I nie mów tak o Emilii, bo jest na serio spoko, choć
na początku też mieliśmy z nią takie problemy, jak Ty teraz. Stary musisz po
prostu poznać kilka zasad tego świata. Lepiej mi powiedz, o co się tak
zdenerwowała, że z dnia na dzień ściągnęła nas tutaj wszystkich. – Powiedział Ryan.
Przeczesałem dłonią
włosy i uśmiechnąłem się do chłopaków, po czym opadłem na łóżko.
− Po prostu prawie
przeleciałem Selenę Gomez, a ta nagle zjawiła się w moim domu. Skąd ona kurwa w
ogóle wiedziała, co tam robię? – Powiedziałem sfrustrowany.
Chłopcy się zaśmiali i
pokręcili przecząco głowami.
− Stary to nieźle
narozrabiałeś. Od piętnastu lat nie widziałem jej tak wściekłej. Na ogół jest
surowa, ale miła, a teraz lepiej się do niej nie zbliżać. A wracając do twojego
pytania to przez ostatni tydzień Beadles miał za Tobą latać i pilnować, czy
Twoja nowa moc się już nie ujawnia, a gdy odzyskałeś skrzydła przyleciał do
Atlanty pogadać o tym z Emilią, jednak ta zauważyła, że coś stara się ukryć
przed nią. Uwierz mi ona wszystko zauważy, wiec nawet nie próbuj przy niej
kręcić, bo ona ma taki dar, że wyczyta wszystko z twoich wspomnień i tak samo
zrobiła dziś z Christianem. I stary nie złość się na niego, bo on starał się to
zataić, ale ona jak wejdzie do twojego umysłu to już niczego nie ukryjesz. –
Powiedział Chaz.
Kurwa w co ja się
wpakowałem? Ciekawe ile czasu będę musiał spędzić z tą psychopatką.
boski rozdział :) czekam na nn :)
OdpowiedzUsuń