środa, 8 października 2014

Epilog


Dwa lata później

~ Justin ~

            Minęło dwa lata odkąd jestem Upadłym Aniołem i spotykam się z najważniejszą i jedyną Upadłą Anielicą tego świata.
            To dziwne, ale po naszych małych wakacjach na Hawajach zorientowaliśmy się, że moja Anielica zaszła w ciążę.
            Było to bardzo dziwne, bo wszystkim się wydawało, że Anioły są bezpłodne, a jednak.
            Z naszą małą córką, która się urodziła niedługo później mieszkamy nadal w Atlancie.
            Wzięliśmy z Emilią udawany ślub, aby moje fanki nabrały przekonania do mojej Anielicy.
            Nie mogliśmy wziąć ślubu kościelnego, bo przecież zostaliśmy wykluczeni z tej społeczności w dniu, gdy straciliśmy swoje skrzydła.
            Do tej pory nie dowiedziałem się, dlaczego moja Emilia straciła swoje skrzydła. Przecież jest taka słodka i niewinna. Cieszę się, że moje fanki zaakceptowały nasz związek i nasze dziecko.
            Z rozmyślania wyrwała mnie Monica, czyli nasza mała córka, która wróciła ze spaceru ze swoją piękną mamą.
            - Hej dziewczyny. Jak było z mamą na rozmowie z Christianem? – Spytałem z uśmiechem na twarzy.
            Dziś moja małżonka wzięła pierwszy raz naszą córkę ze sobą do pracy, aby ta mogła zobaczyć, na czym polega rządzenie naszym światem.
            - Dobzie, aje mama duzio ksici po nich siśkich. – Powiedziała zakładając swoje małe rączki na swojej piersi i wydymając słodko swoje usta.
            Zaśmiałem się przypominając sobie nasze ciągłe kłótnie zanim zaczęliśmy być parą. To nieprawdopodobne, jak łatwo przejść z nienawiści do miłości, a jednak gdyby nie jej interwencje to już dawno popełnił jakieś poważne głupstwo.
            - Kochanie mama musi czasem po nich pokrzyczeć, żeby wiedzieli, jak mają się zachowywać. – Powiedziałem przytulając swoją córkę.
            Chyba nie wspomniałem o tym, że jak Christian przyjął rolę zastępcy mojej żony to mamy znacznie więcej czasu dla siebie i częściej wyjeżdżamy na wakacje z naszą małą córką.
            Moi fani są zachwyceni naszą Monicą, a mała doskonale rozumie, że nie może przy ludziach używać swoich mocy, za co oboje z Emilią jesteśmy jej bardzo wdzięczni.
            A od czasu naszego pierwszego wyjazdu nie zobaczyłem więcej Emilii w napadzie złości krytycznej, mogącej wywołać zagładę.
            Mimo wszystko kochałem nią i nie wyobrażałem sobie wieczności bez tej słodkiej anielicy.

Koniec!
Po przeczytaniu skomentuj

Tak więc przyszedł czas, aby pożegnać się z blogiem.
Nie przewiduję żadnych kontynuacji tego opowiadania, ale serdecznie zapraszam na moje inne inne blogi o Justinie:
Oraz inne opowiadania niekoniecznie dotyczące Justina:

Dziękuję za to, że odwiedzaliście te opowiadanie i mam nadzieję, że któreś z powyżej wymienionych również przypadnie Wam do gustu.

1 komentarz:

  1. Bardzo oryginalne opowiadanie. Muszę przyznać, że przypadło mi do gustu. Cały czas czytam twoje inne opowiadania i jestem twoją fanką. Zapraszam do mnie opowiadania111.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń